Wiadomości
Śledztwo w sprawie śmierci Przemka Łachmana zostało zakończone. Chłopak umarł z wychłodzenia - to oczywiście bezpośrednia przyczyna zgonu, bo tak naprawdę po półrocznym śledztwie nie udało się ustalić, dlaczego po nocy sylwestrowej Przemek nie dotarł do domu we Wronikowie.
Na sylwestra w Protectorze (Wola Krzysztoporska) przyjechał z kolegami. Ci odjechali, Przemek został. Kiedy następnego dnia nie wrócił do domu, rodzina zaalarmowała policję. Do redakcji Strefy FM i "TT" przyszła zrozpaczona matka Przemka. Prosiła o pomoc w odnalezieniu syna. Jego zdjęcie wsiało niemal na każdym drzewie w regionie. Poszukiwania okazały się bezskuteczne. Dwa tygodnie po zaginięciu ciało 18-latka znaleziono w rokszyckim lesie. Na jego ciele nie było śladów pobicia. Rodzina liczyła, że przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok. Nic z tego. Badania niczego nie wykazały.
Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie po pół roku umorzyła postępowanie w sprawie śmierci Przemysława Łachmana z Wronikowa. Co udało się ustalić? Śmierć z powodu wychłodzenia organizmu... prawdopodobnie. - To jest oczywiście przyczyna z punktu widzenia medycznego, natomiast co spowodowało, że on stracił orientację w terenie i zdolność przedsięwzięcia działań, które pozwoliłyby mu na ocalenie, to prokuratura wyjaśniała przez szereg tygodni postępowania i tego jednoznacznie nie udało się ustalić - informuje nas dziś Witold Błaszczyk, rzecznik prokuratury w Piotrkowie. - Biegły, który przeprowadzał sekcję zwłok tego młodego mężczyzny, jako najbardziej prawdopodobny czas zgonu określił pierwsze 7 dni po nocy sylwestrowej.
Aleksandra Stańczyk
Więcej w nr 27 "Tygodnia Trybunalskiego"
Pozotałe wiadomości
Znajdź nas na Facebook'u